Wyniki sondaży podawane w mediach są wielkim oszustwem. Dlatego musiałem zrobić własne badania – twierdzi prof. Rafał Broda. Według nich (przeprowadzonych 21 marca – 9 kwietnia) większość Polaków – 49,8 proc. – popiera PiS, partię Donalda Tuska tylko 31 proc., SLD – 7,7 proc., a PSL – 4,7 proc. respondentów. OBOP podawał, że w tym czasie preferencje wyborcze były odwrotne – PiS wskazywało 22 proc. pytanych, a PO – 58 proc. Jan Broda (rocznik 1944), prof. nauk fizycznych, twierdzi, że jego badania przeprowadzone na próbie 1152 osób są wiarygodne, bo nie realizują żadnego zamówienia politycznego. – Robili je ankieterzy, którzy odpowiedzieli na mój apel w Radiu Maryja. Nie chodzili po domach i nie znają adresów respondentów. Dlatego właśnie odpowiedzi są wiarygodne, bo anonimowe, a innych ankieterów ludzie traktują jak osobników powiązanych z władzą i boją się szczerze odpowiedzieć w obawie o skutki ujawnienia poglądów – mówi Broda. Szef Instytutu badawczego Homo Homini Marcin Duma nie traktuje tych wyników poważnie. – W profesjonalnych badaniach konieczny jest jeden klucz obowiązujący przy wyborze respondentów. W badaniach profesora go zabrakło, bo każdy ankieter inaczej dobierał ankietowanych. Istnieje też wielkie prawdopodobieństwo, że ankieterzy, którzy słuchają Radia Maryja, są zaangażowanymi ideowo i przepytywali osoby z bliskich sobie środowisk. Duma zwraca też uwagę, że ankieterzy dostali tylko krótką pisemną instrukcję, a nie przeszli odpowiedniego szkolenia, obowiązkowego dla pracujących w profesjonalnych sondażowniach.
Prof. Broda, koordynator badania, które przyniosło tak sensacyjne wyniki, sam przestrzegał na antenie Radia Maryja, że „naciągane sondaże służą do uwiarygodnienia pewnych machinacji w procedurach wyborczych”.
Polityka
20.2010
(2756) z dnia 15.05.2010;
Flesz. Ludzie i wydarzenia;
s. 8