Groźba musiała być bardzo poważna, bo Europa zdecydowała się na krok bez precedensu. W nocy z niedzieli na poniedziałek ogłoszono największy w dziejach program pomocowy – silni członkowie eurolandu wesprą słabych pożyczkami 500 mld euro, kolejne 250 mld dołoży Międzynarodowy Fundusz Walutowy. To siedmiokrotnie więcej, niż otrzymała Grecja, i historyczne świadectwo solidarności europejskiej. Do pomocy rzucił się także Europejski Bank Centralny, który wzorem amerykańskiego FED rozpocznie wykup obligacji słabych członków strefy.
Europa pokazała siłę, o jaką nikt jej ostatnio nie posądzał. Po raz kolejny potwierdziła się też reguła, że Unia integruje się najbardziej pod wpływem zagrożeń. Spekulanci zostali wdeptani w ziemię, rodzi się jednak pytanie, czy góra nowych długów nie przygniecie samej Unii. Pół biliona to ogromny ciężar. Jeśli z kolei rządy strefy euro mają żyrować nawzajem swoje długi, będą chciały także większego wglądu w swoje budżety.