Czy Jarosław Kaczyński, jako prezydent, będzie kontynuatorem polityki łagodniejszego brata, czy raczej bezkompromisowym mścicielem, szukającym winnych jego śmierci? Na razie w podniosłej atmosferze żałoby trwa operacja wizerunkowa, mająca zlać dwóch braci w jednego.
Tego jeszcze nie było. Komitety kandydatów na prezydenta zebrały w kilka dni ponad cztery miliony podpisów! Prorokowano, że wystartuje czterech, najwyżej pięciu pretendentów (ze względu na wysoką barierę 100 tys. podpisów), a wystartuje najprawdopodobniej dziewięciu. Nigdy jeszcze tak łatwo nie zbierało się podpisów – twierdzą zgodnie wszystkie sztaby.
Może to sygnał, że rzeczywiście następuje jakiś rodzaj porozumienia między państwem a społeczeństwem. Że rodzi się kapitał społeczny, którego brak – jak ostrzegają socjologowie – staje się jedną z zasadniczych barier rozwoju.
Polityka
20.2010
(2756) z dnia 15.05.2010;
Temat tygodnia;
s. 12