Archiwum Polityki

Krajobraz przed bitwą

Budowniczy teatrów i długoletni ich dyrektor Arnold Szyfman zwykł mawiać: – Kiedy w zespole jest dziesięciu Hamletów, to znaczy, że nie ma Hamleta. Kiedy jest dziesięciu kandydatów do objęcia najwyższego urzędu, warto sobie odświeżyć w pamięci rymowankę o Dziesięciu Murzynkach, znaną każdemu dziecku.

Dziesięciu kandydatów
Na urząd prezydenta –
Ilość przechodzi w jakość
I pointa się pęta:
Chociaż cała dziesiątka
Robiła w mediach ruch
Od startu aż do mety
Liczyło się tylko dwóch.
Ten z sygnetem i wąsem,
Ten, co chce przejąć schedę…
Jaka to jednak ulga –
Zamiast dwóch będzie jeden!

Naprawdę ulga, chwila wytchnienia od uroków kampanii. Kampanii karnej, połączonej ze zwiedzaniem muzeów, klęczeniem na grochu, codziennym zdawaniem egzaminu z patriotyzmu. Rozumianego nie jako chęć naprawy błędów, niezgoda na absurdy rzeczywistości, lecz zabiegi konserwatorskie, retuszowanie przeszłości. Slogan wyborczy przypomina i zarazem napomina: „Polska jest najważniejsza”. A Polacy? O to mniejsza. Od miejsca w Europie istotniejsze jest przecież odrodzenie idei jagiellońskiej, z powołaniem się na Piłsudskiego. Tyle że Marszałek żył w innej epoce, w innym świecie konstruując wizje wielonarodowościowej Rzeczpospolitej. A jak to wygląda dzisiaj? Awantura na stadionie w Rzeszowie, hasło „Śmierć garbatym nosom”, wykrętne tłumaczenia pokazują, jakie mamy prawo do obnoszenia się z jagiellońskim dziedzictwem.

Sztabowcy i spin doktorzy uwierzyli, że wszystkim można wszystko wmówić. Żałoba w sarmackim stylu – pas słucki obrócony na żałobną stronę (zgodnie z zaleceniem poety z czasów przedrymkiewiczowskich) – sprawiła, że stosunkowo łatwo zmuszono do milczenia tych, którzy sprzeciwiali się recydywie IV RP.

Polityka 21.2010 (2757) z dnia 22.05.2010; Groński; s. 96
Reklama