W Czechach zaskoczenie: rząd utworzy centroprawicowa kolacja. To nie jedyna niespodzianka dwudniowych wyborów; przede wszystkim przyniosły one porażkę dwóch dominujących partii. Czesi skorzystali bowiem z okazji i dali wyraz niezadowoleniu z prawicowo-lewicowej wojny, toczonej do tej pory w fatalnym stylu. Najwięcej stracili faworyzowani socjaldemokraci Jirzego Paroubka, którzy wybory, co prawda, wygrali, ale zdobyli ledwie 22 proc. głosów (ostatnie przedwyborcze sondaże dawały im 30 proc.). Ich wynik, w połączeniu z nader skromnym rezultatem partii komunistycznej, lewicowej koalicji stworzyć nie pozwoli. Natomiast ODS, gigant na prawicy, w porównaniu z poprzednim rozdaniem zanotował aż kilkunastoprocentowy spadek poparcia. Niemniej jednak to właśnie lider ODS Petr Nečas dostanie misję stworzenia rządu. O przyszłości jego gabinetu zdecydują z kolei dwie małe partie i zarazem najwięksi zwycięzcy tych wyborów – konserwatywna TOP 09, kierowana przez popularnego byłego ministra spraw zagranicznych księcia Karela Schwarzenberga, oraz nieobliczalne i populistyczne Sprawy Publiczne, na czele których stoi Radek John, znany prezenter telewizyjny. Prawica obiecała w kampanii, że przeprowadzi reformę emerytalną, systemu zdrowia i ograniczy wydatki państwowe. Jeśli więc Nečas zdoła rząd stworzyć, Czechów czeka zaciskanie pasa.
Polityka
23.2010
(2759) z dnia 05.06.2010;
Flesz. Ludzie i wydarzenia;
s. 12