Archiwum Polityki

Przeciwnik: PowerPoint

Choćby pobieżne wyjaśnienie rysunku obok przekracza ramy niniejszej noty. Taki właśnie schemat, przedstawiający amerykańską sytuację w Afganistanie, otrzymał z Pentagonu latem ub.r. głównodowodzący tam gen. Stanley McChristal. „Kiedy zrozumiemy ten slajd, znaczy, że wygraliśmy wojnę” – miał skomentować przesyłkę. Przeciekła ona do Internetu i stała się przedmiotem żartów. Całkiem poważną konferencję na temat nadużywania przez amerykańską armię PowerPointu, komputerowego programu ułatwiającego przygotowanie prezentacji, zorganizowano właśnie w Północnej Karolinie. Okazuje się, że stał się on prawdziwą obsesją wojskowych planistów i że przeznaczają dziesiątki godzin na sporządzenie materiałów takich jak powyższy. Co dodatkowo niebezpieczne, bo „wprowadza iluzję, że panujemy nad zagadnieniem”, nie uwzględniając miejscowego kontekstu i wszystkich tych czynników, których nie da się uwzględnić nawet na najbardziej skomplikowanym schemacie. To słowa gen. McMastera (cytowane przez „NYT”), który swoim podwładnym zabronił stosowania tego programu, a właściwie takiego sposobu myślenia. Ale wojna z PowerPointem może być równie trudna co z talibami.
Polityka 23.2010 (2759) z dnia 05.06.2010; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 13
Reklama