Wojskowi składają prośby o odejście z półrocznym terminem wypowiedzenia. Większość chce odejść dopiero w styczniu następnego roku, żeby móc dostać zwaloryzowane świadczenia i odebrać ekwiwalent za niewykorzystany urlop. W przypadku podpułkownika, po 4-letnich studiach wojskowych i 16 latach służby, sam ekwiwalent za urlop to 11 tys. zł. Do tego należy mu się odprawa w wysokości 5-miesięcznych pensji, czyli 27 tys. zł netto. Pomimo odejścia przez rok nie będzie pobierał emerytury, tylko pensję, co po potrąceniu podatków wyniesie około 56 tys. zł. W sumie odchodząc z wojska dostanie na konto 94 tys zł. A rok później będzie 40-letnim emerytem z uposażeniem 3050 zł netto.
Trudno się dziwić, że wojskowi wystraszyli się utraty takich przywilejów.
Bardzo dużo wniosków złożyli oficerowie w stopniu od majora w górę. Pomimo planów odchudzenia armii z oficerów wyższych stopniem nie jest to dobra informacja dla MON. – Odchodzą ludzie ze specjalistycznym wykształceniem, np. piloci albo informatycy, czyli ci, których najbardziej nam potrzeba i których wykształcenie było najdroższe. Sporo wniosków złożonych zostało w jednostkach elitarnych, jak 36 Specjalny Pułk Lotnictwa Transportowego czy GROM.