Archiwum Polityki

Lęk przed utratą zer

Już prawie 5 tys. żołnierzy złożyło wnioski o przejście na emeryturę. Wystraszyli się plotki o zmianach w systemie emerytalnym dla wojska. Pogłoski o pracach nad nimi zataczają coraz szersze kręgi od ponad miesiąca. Pojawiły się na branżowych portalach, a następnie obiegły jednostki lotem błyskawicy. Nie pomogło ani publiczne zdementowanie informacji przez ministra obrony narodowej Bogdana Klicha, ani pogadanki, jakie odbyło z żołnierzami 800 oficerów wychowawczych. Po pogadankach liczba wniosków nawet wzrosła.

Wojskowi składają prośby o odejście z półrocznym terminem wypowiedzenia. Większość chce odejść dopiero w styczniu następnego roku, żeby móc dostać zwaloryzowane świadczenia i odebrać ekwiwalent za niewykorzystany urlop. W przypadku podpułkownika, po 4-letnich studiach wojskowych i 16 latach służby, sam ekwiwalent za urlop to 11 tys. zł. Do tego należy mu się odprawa w wysokości 5-miesięcznych pensji, czyli 27 tys. zł netto. Pomimo odejścia przez rok nie będzie pobierał emerytury, tylko pensję, co po potrąceniu podatków wyniesie około 56 tys. zł. W sumie odchodząc z wojska dostanie na konto 94 tys zł. A rok później będzie 40-letnim emerytem z uposażeniem 3050 zł netto.

Trudno się dziwić, że wojskowi wystraszyli się utraty takich przywilejów.

Bardzo dużo wniosków złożyli oficerowie w stopniu od majora w górę. Pomimo planów odchudzenia armii z oficerów wyższych stopniem nie jest to dobra informacja dla MON. – Odchodzą ludzie ze specjalistycznym wykształceniem, np. piloci albo informatycy, czyli ci, których najbardziej nam potrzeba i których wykształcenie było najdroższe. Sporo wniosków złożonych zostało w jednostkach elitarnych, jak 36 Specjalny Pułk Lotnictwa Transportowego czy GROM.

Polityka 24.2010 (2760) z dnia 12.06.2010; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 8
Reklama