Tym bardziej szaleją propagandziści i fani poszczególnych formacji, a już zwłaszcza Prawa i Sprawiedliwości, którzy natychmiast po katastrofie smoleńskiej rozpoczęli swoją kampanię wyłączania politycznych wrogów z grona prawdziwych patriotów, pozwalając partii milcząco celebrować żałobę.
Ulubionym zwrotem głównych sztabowców kampanijnych PiS, Joanny Kluzik-Rostkowskiej i Pawła Poncyljusza, powtarzanym w licznych wywiadach, jest, że oni osobiście żadnego programu telewizyjnego nie widzieli, a Jana Pospieszalskiego to osobiście spotkali kiedyś tam, kilka lat temu. Nie mogą zatem wypowiadać się i oceniać, nie mają nic wspólnego z filmami i dziennikami w TVP1, z tekstami, które publikowała „Rzeczpospolita”, „Gazeta Polska” czy „Nasz Dziennik”. Po takich zapewnieniach dziennikarzom już nie wypada spytać, co sądzą o słowach i opiniach, które płyną z polskiego Kościoła, bo przecież tym bardziej nie mieli żadnego wpływu...
Adam Hofman, członek komitetu politycznego PiS, przepytywany przez „Gazetę Wyborczą”, próbuje ten język migowy swojego prezesa przełożyć na bardziej zrozumiały i twierdzi, że dla niego osobiście lustracja już nie jest ważna, że obecnie walka z układami „nie jest celem numer jeden”, że dla Polaków są ważniejsze sprawy niż tak zwana szara sieć, że oligarchowie mogą być pożyteczni dla polskiej gospodarki.