Archiwum Polityki

Rozmowa na migi

W tej kampanii więcej było dotąd milczenia i przemilczania niż mówienia. Język bardziej służył ukryciu intencji niż lansowaniu programów i idei. Ale kamienne maski powoli zaczynają kruszeć.
Nie jest to normalna kampania. Przesłonięta tragedią smoleńską i powodziową, do tego przedterminowa i w tej postaci oraz personalnej konfiguracji całkowicie niespodziewana. Nie toczy się wedle wcześniej przygotowywanych scenariuszy, a dopasowuje doraźnie do nowych okoliczności. Cechuje ją ostrożność, a nawet wstrzemięźliwość, przynajmniej jeśli chodzi o głównych kandydatów i ich sztaby wyborcze. Kandydaci rozmawiają ze sobą i z wyborcami na migi. Wiadomo co prawda, o co każdemu chodzi, ale przecież nie wypada wszystkiego powiedzieć wprost i otwarcie, bo natychmiast można zasłużyć sobie na opinię awanturnika i na gniew zniesmaczonego elektoratu.

Tym bardziej szaleją propagandziści i fani poszczególnych formacji, a już zwłaszcza Prawa i Sprawiedliwości, którzy natychmiast po katastrofie smoleńskiej rozpoczęli swoją kampanię wyłączania politycznych wrogów z grona prawdziwych patriotów, pozwalając partii milcząco celebrować żałobę.

Ulubionym zwrotem głównych sztabowców kampanijnych PiS, Joanny Kluzik-Rostkowskiej i Pawła Poncyljusza, powtarzanym w licznych wywiadach, jest, że oni osobiście żadnego programu telewizyjnego nie widzieli, a Jana Pospieszalskiego to osobiście spotkali kiedyś tam, kilka lat temu. Nie mogą zatem wypowiadać się i oceniać, nie mają nic wspólnego z filmami i dziennikami w TVP1, z tekstami, które publikowała „Rzeczpospolita”, „Gazeta Polska” czy „Nasz Dziennik”. Po takich zapewnieniach dziennikarzom już nie wypada spytać, co sądzą o słowach i opiniach, które płyną z polskiego Kościoła, bo przecież tym bardziej nie mieli żadnego wpływu...

Adam Hofman, członek komitetu politycznego PiS, przepytywany przez „Gazetę Wyborczą”, próbuje ten język migowy swojego prezesa przełożyć na bardziej zrozumiały i twierdzi, że dla niego osobiście lustracja już nie jest ważna, że obecnie walka z układami „nie jest celem numer jeden”, że dla Polaków są ważniejsze sprawy niż tak zwana szara sieć, że oligarchowie mogą być pożyteczni dla polskiej gospodarki.

Polityka 24.2010 (2760) z dnia 12.06.2010; Temat tygodnia; s. 12
Reklama