Archiwum Polityki

Martwe dusze

Rektor łódzkiej filmówki Robert Gliński dowiedział się od jednego z pracowników uczelni, że jest teraz w społecznym komitecie poparcia Jarosława Kaczyńskiego. I nie był to żart, bo to samo przeczytał w gazecie.

Tylko nikt mi o tym wcześniej nie powiedział – mówi Gliński, który zwołał konferencję prasową, by wyjaśnić, że Kaczyńskiego nie popiera. – Z racji pełnionej funkcji absurdem byłoby się wikłać w polityczną działalność – dodaje rektor, którego łódzki PiS szybko przeprosił.

Pierwsze społeczne komitety poparcia Kaczyńskiego zaczęły powstawać na początku maja, często z inicjatywy posłów PiS. Komitet to wizytówka kandydata, który może pokazać się wśród znanych profesorów, aktorów, piosenkarzy i pisarzy. Jeden z pierwszych komitetów powstał w Warszawie. Wśród popierających kandydaturę Kaczyńskiego prasa wymieniała znanego poetę Ernesta Brylla. – Nie jest to prawdą – mówi żona poety Małgorzata. Jak twierdzi, wiele sztabów zwracało się o wsparcie męża, ten jednak wszystkim odmówił. Łącznie z przedstawicielami PiS, którzy dzwonili w tym samym dniu, gdy w mediach ukazała się informacja, że Bryll popiera Kaczyńskiego. Dlatego żona poety przypuszcza, że to dziennikarze musieli coś pokręcić.

Twórca kultowych kryminałów Marek Krajewski przyznaje, że nawet stworzony przez niego detektyw Eberhart Mock nie byłby w stanie rozwiązać zagadki, jak pisarz stał się osobą popierającą kandydaturę Kaczyńskiego. Znajomi usłyszeli o tym w radiu i zapytali, czy to prawda. – Byłem zdegustowany i nie miałem o niczym pojęcia, bo nikt mnie o to nawet nie zapytał – mówi Krajewski, który szybko napisał w oświadczeniu: „użycie mojego nazwiska, jako osoby popierającej publicznie jakiegokolwiek kandydata, jest nieuprawnione”.

Polityka 25.2010 (2761) z dnia 19.06.2010; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 9
Reklama