Główne pytanie tej kampanii, zadawane w niezliczonych wersjach – czy wierzy Pan/Pani, że Jarosław Kaczyński zmienił się pod wpływem osobistej tragedii? – wydaje mi się pozbawione politycznego sensu. Jeśli się nie zmienił, powierzenie mu stanowiska prezydenta oznaczać będzie nową wojnę polsko-polską; jeśli się zmienił, a więc naprawdę uznał, że poprzednio przez całe lata źle mówił, źle myślał i źle czynił – to dlaczego nagradzać go za to najwyższym urzędem w państwie?; jeśli zmienił się trochę, a nie wiemy, jak i w czym, to ryzyko oddania głosu na kandydata PiS przekracza granice rozsądku. W jednym z naszych artykułów zadaliśmy Jarosławowi Kaczyńskiemu kilkadziesiąt pytań odnoszących się do jego znanych i praktykowanych koncepcji politycznych: odcina się czy nie?, coś by skorygował czy niekoniecznie? Nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi, ale nic tam POLITYKA – nikt nie otrzymał. Więc pozostaje tylko niemożliwa do dyskusji kwestia wiary. A wiara w polityce, zawierzenie „charyzmatycznej jednostce”, której nie należy zadawać krępujących pytań, jest – jak tyle razy pokazywała historia – skrajnie niebezpieczna.