Archiwum Polityki

Mało nas

Dlaczego Polacy nie chodzą na wybory? Kim są obywatele, którzy niemal zawsze odmawiają udziału w najważniejszej demokratycznej procedurze?
Analizy badań demoskopijnych wskazują na zjawisko dość nietypowe, a mianowicie, że niezależnie od poziomu zakładanej frekwencji wyborczej (między 40 a 80 proc.) nie widać, by ten czynnik faworyzował jednego z dwóch głównych kandydatów. Niezależnie od stopnia mobilizacji elektoratu poparcie dla Bronisława Komorowskiego i Jarosława Kaczyńskiego kształtuje się mniej więcej w okolicach 60 do 40 proc. To może uspokajać kandydata Platformy, iż to nie frekwencja zdecyduje o drugiej turze. Choć trzeba zaznaczyć, że to co Polacy mówią i to co robią, potrafi różnić się dość znacznie. Ponadto jest to stan danych zbieranych na początku czerwca, a kampanie wyborcze mają swą dynamikę i te proporcje do 4 lipca mogą się jeszcze zmienić.

Milcząca młodzież

Często mówi się, że Polacy szczególnie niechętnie chodzą na wybory, że frekwencja jest u nas zawstydzająco niska. W niniejszym tekście przedstawiam wyniki badań prowadzonych prawie w stu demokracjach, uwzględniające kilkaset wyborów, jakie odbyły sie w krajach uchodzących za choćby częściowo demokratyczne.

Znaczna część danych pochodzi z analiz prowadzonych w ramach jednego z największych politologicznych projektów na świecie – „Porównawczego badania systemów wyborczych”, którego jestem współorganizatorem.

Najpierw zarysujmy obraz głosujących i niegłosujących części społeczeństw z punktu widzenia ich cech społeczno-demograficznych. Większość badań krajowych porównawczych, jak i przywoływane powyżej, wskazuje na dwa uniwersalne czynniki: wiek i wykształcenie. Niemal pod wszystkimi szerokościami geograficznymi młodzi rzadziej uczestniczą w wyborach niż ludzie starsi, a zwłaszcza niż ci w wieku średnim.

Większość badaczy uczula nas jednocześnie, iż wiek oznacza tu zarówno pewną fazę cyklu życiowego człowieka, jak i specyfikę generacyjną.

Polityka 26.2010 (2762) z dnia 26.06.2010; _PUSTY_; s. 12
Reklama