Był Katyń. Była Kołyma. Był Auschwitz. Dlaczego rodzima teologia unika konfrontacji ze złem naszych czasów, którego symbolem są te miejsca zagłady? Chyba tylko zmarły przed 10 laty ks. prof. Józef Tischner wyczuwał, że należy zmierzyć się z tym problemem.
Tuż po wyborze kardynała Wojtyły na papieża Tischner napisał, szukając źródeł polskiego „intelektualnego milczenia” na temat Zagłady: „Nasza religijność jest religijnością wydarzeniową, religijnością zogniskowaną wokół wydarzeń i ich dziejowych reperkusji, a nie wokół trwających prądów myślowych, inspirującą te prądy i żyjącą w nich. Ojciec Kolbe to wielkie wydarzenie. Ale tylko wydarzenie. Nie towarzyszy mu żadna wielka myśl filozoficzna i teologiczna o człowieku, o ludzkim etosie, o sposobie naprawy rzeczy, które są wspólne. (...) Są imiona, bez uwzględnienia których współczesne chrześcijaństwo nie może myśleć, nie potrafi zrozumiale mówić, czytać. Nazwiska takie są rdzeniem jego logosu. (...) Wśród tych nazwisk – przedstawicieli chrześcijańskiego logosu – nie widać nikogo znad Wisły”.
Tischner jakby intuicyjnie wyczuwał, że polska religijność i rodzima teologia powinny się zmierzyć z kataklizmem Kołymy – ale także Auschwitz. Zarazem miał świadomość, że brak odwagi spojrzenia na krajobraz ludzkich cierpień prowadzi do braku odwagi myślenia. Tym bardziej warto prześledzić, jak Tischner, w tekście zamieszczonym w „Idąc przez puste Błonia”, mocował się z krzykiem ofiar i milczeniem Boga.
1.
Brytyjski rabin Jonathan Sacks opisuje historię rabina, który przeszedł przez obozy zagłady i wydawał się cudownie nieokaleczony ani nieporażony tym, czego tam doświadczył. Nadal mógł się śmiać. Ktoś więc zadał mu pytanie, w jaki sposób po tym, co przeżył, zachowuje swoją wiarę? Rabin odrzekł: „Oczywiście mam pytania. Ale powiedziałem sobie – jeżeli kiedykolwiek zadasz te pytania, a mają one tak wielką moc, wtedy Bóg przyśle ci osobiste zaproszenie do Niego i udzieli odpowiedzi. A ja wolę być tu na ziemi z moimi pytaniami niż tam w Niebie z odpowiedziami”.
Polityka
26.2010
(2762) z dnia 26.06.2010;
Ludzie i obyczaje;
s. 88