Archiwum Polityki

Polityka i obyczaje

Z daleka lepiej widać i zgodnie z tą maksymą grupa Polaków z Winnipeg w Kanadzie napisała list do Bronisława Komorowskiego i Donalda Tuska, kierując pismo za pośrednictwem „Naszego Dziennika”. Czytamy w nim m.in: „Ojczyznę naszą pustoszycie, sprzedajecie i ośmieszacie. Dlatego należy przypomnieć Wam, iż sprzeniewierzacie się przysiędze, którą uroczyście składaliście na wierność Konstytucji Rzeczpospolitej. (…) Za to dużo niespożytej energii i inwencji na rzecz swego ugrupowania (PO) przejawia Pan Premier do spółki ze swym towarzyszem Marszałkiem Bronisławem Komorowskim, który jest także »wyznania liberalnego«”.

Jarosław Kaczyński odsłonił intymne zakamarki duszy: „Jestem starszym panem, a starsi panowie nie powinni się zakochiwać. Od dzieciństwa chciałem być starym kawalerem. I to mi bardzo odpowiada. (…) Usiłuję zgłębić zagadkę bezinteresownej niechęci, jaką żywią wobec mnie niektórzy politycy. Może, jak sugeruje Ludwik Dorn, »kluczem« jest wzrost? Obok Ryszarda Bugaja najostrzej krytykuje mnie Jan Lityński. Wszystko ludzie, jak ja, nędznej postury. Może to wojna konusów?”.

Na międzynarodowym, bądź co bądź, lotnisku im. Fryderyka Chopina na warszawskim Okęciu straż graniczna zmusiła obywatela Wielkiej Brytanii Shamindera Puri, praktykującego sikha, do zdjęcia z głowy turbanu. Obnażanie głowy jest według sikhów obraźliwe i niemoralne. Wszelkie kontrole antyterrorystyczne ograniczają się do elektronicznego prześwietlenia turbanu, sprawdzenia wykrywaczem metalu i ręcznego obmacania zawoju. Polska straż graniczna nie tylko zmusiła sikha do złamania zasad religijnych, ale jeszcze ukarała go 500-złotowym mandatem za stawianie oporu. A wszystko na tle poloneza i etiudy rewolucyjnej sączących się z lotniskowych głośników.

Polityka 26.2010 (2762) z dnia 26.06.2010; Polityka i obyczaje; s. 106
Reklama