W czasie spisu powszechnego na przełomie 1939/40 r. większość mieszkańców regionu zadeklarowała narodowość śląską. Jak wielka była to przewaga, świadczy np. fakt, że w szkole powszechnej w Pietwałdzie (Peterswald), w klasie liczącej kilkudziesięciu uczniów (Übergangsklasse), w czasie rejestracji przeprowadzonej przez kierownika szkoły tylko dwoje dzieci podało narodowość polską, a kilkoro – czeską. (Dla dzieci niemieckich była przewidziana Deutscheklasse, która jednak nie powstała).
W 1942 lub 1943 r. władze hitlerowskie uznały, że narodowość śląska nie istnieje, liczy się przynależność państwowa (Staatsangehörigkeit), a ta jest niemiecka, bo Śląsk jest prowincją niemiecką. Na tej podstawie powoływali do Wehrmachtu Ślązaków, z reguły bez elementarnej znajomości niemieckiego. Pamiętam, jak ojcowie moich kolegów i koleżanek pojawiali się w mundurach i pamiętam też żałobę sąsiadów po poległych na froncie młodych ludziach, uwięzionych w Wehrmachcie.
Mojej rodziny ten los nie spotkał, bo sprowadziła się na Zaolzie po zajęciu go przez Polskę i narodowość śląska nie wchodziła w rachubę. Ojciec został zdegradowany w kopalni (Hedwig) do funkcji ładowacza dołowego, potrącano mu z poborów 15 proc. tytułem kontrybucji, a w końcu zesłano go do Westfalii na roboty.