Platforma po wyborach prezydenckich zyskała (prawie) pełnię władzy. Ale wysoki wynik konkurenta z opozycji, proponującego państwo opiekuńcze, może zniechęcać rządzących do radykalniejszych reform.
Droga Bronisława Komorowskiego do prezydentury, która miała być łatwą przechadzką, okazała się trudna i wyboista. Polityka polska po katastrofie pod Smoleńskiem obudziła silne emocje, wykopała podziały często głębsze niż wcześniejsze. Komorowski zostaje prezydentem w zupełnie innej sytuacji niż wówczas, gdy wygrywał prawybory w swojej partii; w nowej sytuacji znalazł się premier Donald Tusk. Niespotykaną wcześniej siłę poczuli Jarosław Kaczyński i jego obóz polityczny, przed Smoleńskiem zagubieni i niepewni politycznej przyszłości.
Polityka
28.2010
(2764) z dnia 10.07.2010;
_PUSTY_;
s. 12