Archiwum Polityki

Garbusem do Polski

Moje hobby to wspomnienia i dzienniki ludzi mojego pokolenia lub nieco starszych (są jeszcze tacy…). Dzięki nim mogę patrzeć na „czasy minione i rozmyślania” nie własnymi, a cudzymi oczyma. Gdy tylko skończyłem lekturę „Dzienników” (II tom) Jarosława Iwaszkiewicza, byłem tak przygnębiony, że zapytałem znanego psychologa prof. Józefa Kozieleckiego, co o tym sądzi. „Głęboka depresja. Odłożyłem po stu stronach, żeby w nią nie popaść” – odpowiedział. Tutaj zdradzę, że Kozielecki w najnowszej książce „Moje wzloty i upadki. Autobiografia z psychologią w tle” pisze o pewnej teorii, wedle której najlepszym lekarstwem na depresję jest... seks. Warto więc czytać wspomnienia seniorów, choćby ze względu na teorię, bo z praktyką to już różnie bywa…

Kozielecki to mój nieznajomy przyjaciel. W życiu go nie widziałem, znamy się jedynie z rozmów telefonicznych. Jest ode mnie zaledwie o rok starszy, mamy więc wiele doświadczeń wspólnych (Wrócić do Polski? Wstąpić do partii? Podpisać protest?), ale też zdumiewająco odmienne. Kozielecki jest znanym psychologiem, profesorem Uniwersytetu Warszawskiego, członkiem PAN, autorem wielu książek, także powieści, stypendystą i wykładowcą od Kalifornii po Japonię. Przeżył ciężką chorobę, w tym osiem operacji. Imponujący hart ducha! Brawo, Józek!

Obaj jesteśmy z Kresów. Józek (przez telefon przeszliśmy na „ty”) pochodzi z Wilna. Jest synem policjanta. Swój antykomunizm, o którym dużo pisze, wyssał – że się tak wyrażę – z mlekiem ojca. „Dzieciństwo spędzone w Wilnie ukształtowało mój krytyczny, wręcz wrogi stosunek do komunistycznej utopii. Nigdy nie wierzyłem w realny socjalizm”. Biorąc pod uwagę, że na Wileńszczyźnie spędził pierwsze lata życia, przejrzał komunizm jako dziecko, wcześniej niż inni wilnianie, jak choćby Konwicki czy Miłosz.

Polityka 28.2010 (2764) z dnia 10.07.2010; Passent; s. 96
Reklama