Z kalendarza wynika, że władze samorządowe moglibyśmy wybierać między 14 listopada a 9 stycznia. Zimowy termin jednak nie wchodzi w grę: – Ze względu na aurę ciężko jest prowadzić kampanię już w październiku, a co dopiero w styczniu, zwłaszcza gdybyśmy mieli taką zimę jak ostatnia – zwraca uwagę Rozpondek.
Wybory do rad gmin, powiatów i sejmików wojewódzkich oraz wójtów, burmistrzów i prezydentów zarządza premier. Datę musi wyznaczyć nie później niż na 30 dni przed upływem kadencji, czyli tym razem do 13 października. Oficjalnie jednak poznamy tę datę prawdopodobnie pod koniec sierpnia i wtedy zgodnie z prawem ruszy kampania wyborcza.
W poprzednich wyborach samorządowych, w 2006 r., zdecydowanie zwyciężyły niezależne komitety regionalne, które do rad gminnych i powiatowych wprowadziły 67 proc. wszystkich radnych (z 46 790). Okazało się, że wielka polityka ma bardzo ograniczony wpływ na politykę lokalną: na prawie dwa i pół tysiąca stanowisk wójtów, burmistrzów i prezydentów aż dwa tysiące obsadzili kandydaci wystawieni przez komitety lokalne. PO pokonała PiS w dużych miastach (m.in. Warszawa, Gdańsk, Sopot, Lublin) i nieznacznie wygrała w skali kraju. Jednak w ogólnym rankingu na liczbę wójtów, burmistrzów i prezydentów PO ma ich 44 (1,8 proc. w skali kraju), a PiS o 31 więcej. Tym razem samorządowców będziemy wybierać od godziny 8 do 22 (a nie jak dotąd od 6 do 20), co może sprzyjać zwolennikom PO.