Archiwum Polityki

Ciężkie grzechy sumo

Japońska telewizja publiczna NHK po raz pierwszy od 50 lat nie będzie transmitowała zawodów sumo. Podjęła tę decyzję po serii skandali. W zeszłym roku na sześć lat więzienia skazano jednego z głównych trenerów, za pobicie i nieumyślne spowodowanie śmierci nastoletniego podopiecznego. W lutym wielki mistrz Asashoryu, jeden z najlepszych zawodników, musiał wycofać się ze sportu po tym, jak w klubie nocnym w Tokio zaatakował jednego z gości. A miesiąc temu trener sumo Naoto Sakamoto oświadczył, że od lat współpracuje z jakuzą, lokalną mafią. Według ustaleń Japońskiej Federacji Sumo, aż 65 z 700 jej członków przyznaje się do nielegalnego hazardu; zakładów bukmacherskich, gry w karty lub madżonga. Japończycy uwielbiają sumo, ale teraz aż 68 proc. ankietowanych w sondażu chciało zawieszenia transmisji. Bo sumo to nie tylko dojo, walka i związane z nią rytuały, ale też tradycyjnie wysokie standardy zachowania i kodeks etyczny, którym kierują się zawodnicy. Bez tego sumo traci czar.
Polityka 29.2010 (2765) z dnia 17.07.2010; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 10
Reklama