Archiwum Polityki

Rumunia się zanurza

Rumunia zmaga się nie tylko z największą od lat powodzią, ale też z narastającym kryzysem gospodarczym. Naprawdę kiepsko było już pod koniec 2008 r., ale sytuację uratowało 20 mld euro kredytu, który wiosną 2009 r. zaczął spływać z Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Tyle że pomoc dla Rumunii jest podzielona na transze i zależy od przeprowadzanych reform. Jeśli więc reform i cięć nie będzie, pozostałe 13 mld euro do Bukaresztu nie dotrze. I tu zaczynają się schody. Rząd, co prawda, obniżył ostatnio pensje rumuńskich urzędników państwowych o jedną czwartą i od przyszłego roku zapowiedział masowe zwolnienia, ale już z 15-proc. obniżką emerytur się nie udało. Przeciwnicy zaskarżyli decyzję do Trybunału Konstytucyjnego, a ten orzekł, że cięcia emerytur są niezgodne z konstytucją. Nad kolejną transzą kredytu pojawił się więc wielki znak zapytania. Rząd nawet zaczął się poważnie zastanawiać, czy nie ogłosić bankructwa, bo wtedy nie trzeba byłoby spłacać zadłużenia. Tyle że to raczej recepta na międzynarodową izolację. Długi i tak trzeba będzie kiedyś zacząć spłacać, a po ogłoszeniu niewypłacalności nikt już Rumunii niczego nie pożyczy.
Polityka 29.2010 (2765) z dnia 17.07.2010; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 11
Reklama