Archiwum Polityki

Wódz to wódz

Prezydent Kazachstanu Nursułtan Nazarbajew surowo zakazał podwładnym urządzania mu 70 urodzin. Ale akurat tak się złożyło, że tego dnia, 6 lipca, zorganizowano uroczyste święto nowej stolicy, Astany (która stała się nią w grudniu 1997 r., więc niby żadna rocznica, ale nie bądźmy drobiazgowi). Z tej okazji Astanę i prezydenta jubilata odwiedzili, wśród wielu innych dostojników, prezydenci Rosji i Turcji. Wcześniej zaś jednopartyjny parlament przyznał jednogłośnie Nazarbajewowi uroczysty tytuł Wodza Narodu, co istotne, ze wszystkimi istotnymi tego prawnymi konsekwencjami. Ani prezydent, ani jego rodzina nie będą więc w przyszłości pociągani do odpowiedzialności za żadne czyny związane ze sprawowaniem władzy, nienaruszalny będzie też ich majątek. Analitycy podzielili się na dwa obozy: jedni uważają, że taka gwarancja nietykalności to prezydencka przygrywka do opuszczenia urzędu (po zakończeniu kadencji w 2012 r.); inni, że to raczej gest samouspokojenia, żeby tu nie było drugiego Kirgistanu, gdzie przegania się prezydenta, a za jego synem wysyła list gończy.
Polityka 29.2010 (2765) z dnia 17.07.2010; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 11
Reklama