Grzegorz Schetyna, skazany – wydawało się – na powolną polityczną śmierć, odradza się i wraca do gry. Z generała awansował na marszałka.
Z sejmowego balkonu było widać, że kandydat dość nerwowo reaguje na komplementy premiera wypowiadane z mównicy. Skubał wargę, gdy Tusk opowiadał o sile jego charakteru, twardości i zdolności do kompromisu. Zaplątał palce, gdy wspominano jego antykomunistyczną biografię. Czesał palcami przerzedzoną czuprynę, gdy szef rządu mówił o wielkiej przyjaźni, która łączy ich od wielu lat. Gdy premier wspomniał, że bez wahania podpisał się pod rekomendacją dla Grzegorza Schetyny na to jedno z najważniejszych stanowisk w państwie, kandydat na marszałka Sejmu wpatrywał się w swoje paznokcie.
Polityka
29.2010
(2765) z dnia 17.07.2010;
Kraj;
s. 14