Archiwum Polityki

Plama na turystyce

Mieszkańcy okolic Zatoki Meksykańskiej odetchnęli z ulgą. Sącząca się tam od ponad trzech miesięcy ropa wreszcie (podobno) przestała wypływać. Ale trzeba będzie długo czekać, zanim sytuacja wróci do normy. W lipcu rybacy zwykle łowiliby tu krewetki, a wczasowicze zapełnialiby ciasno plaże. Plama zmieniła wszystko. Na połowy nie ma szans, a wczasowicze wybrali inne kurorty. Nie pomogły hotelowe oferty, zapewniające klientów o zwrocie kosztów, gdyby ropa dotarła w pobliże ich wypoczynku. Wiele plaż Luizjany, Missisipi, Alabamy oraz północnej i zachodniej Florydy po prostu zamknięto. Sama zachodnia Floryda, w dobrych latach, zarabiała na turystyce ponad 60 mld dol. rocznie. Teraz turyści nie zostawili pieniędzy nawet w miejscach, gdzie wprawdzie nie pojawiła się ropa, ale dotarł jej drażniący zapach. Pięć lat temu okolice Zatoki Meksykańskiej spustoszył huragan Katrina. Wyciek ropy jest kolejnym ciosem. I nawet jeśli dziś rybacy znaleźli zatrudnienie przy oczyszczaniu i dostają pensje od koncernu BP, a hotelarze zamiast turystom wynajmują pokoje ekipom sprzątających, to za rok, dwa BP przestanie płacić, a 500 mln dol., które koncern obiecał przeznaczyć na promocję regionu, może nie wystarczyć, żeby Zatoka Meksykańska odzyskała reputację.
Polityka 30.2010 (2766) z dnia 24.07.2010; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 9
Reklama