Miałem 14 lat (ach, jak to było dawno), kiedy przyjechałem pierwszy raz do Torunia. Rodzice puścili mnie samego z długą listą mieszkających tam przyjaciół, co do których byli pewni, że zajmą się mną w sposób wykluczający jakiekolwiek dla szczeniaka niebezpieczeństwa czy zdrożne pokusy. Rodzice nie mieli żadnych specjalnych związków z Toruniem. Skąd więc ta lista? – Z Wilna. Dzisiaj to już prehistoria, warto może jednak przypomnieć, że w powojennej wędrówce ludów uchodźcy lwowscy kierowali się w znacznej mierze w kierunku wrocławskim, wileńscy zaś do Torunia.
Polityka
30.2010
(2766) z dnia 24.07.2010;
Stomma;
s. 98