Archiwum Polityki

Stan katastrofalny

Dwadzieścia trzy lata temu, 17 lipca, zmarł Jerzy Dobrowolski. Dla wielu z mojego pokolenia człowiek nie do przecenienia. To on wyuczył mnie rzemiosła, bo sam był mistrzem komediowego opisywania świata. Pół wieku temu Jurek opowiedział mi anegdotę. Dawid Ben Gurion jest jej bohaterem, pierwszy premier Izraela. Rok 1948, posiedzenie parlamentu izraelskiego, upał straszliwy i premier Ben Gurion zdjął marynarkę. Któryś z posłów opozycji natychmiast krzyknął: jakim prawem premier obraża parlament i wszystkich wyborców. Dołączyły się kolejne głosy, że wstyd, że hańba… Ben Gurion spokojnie odpowiedział, że panowie są w błędzie. – Mam osobiste pozwolenie Winstona Churchilla i wielu świadków, że mi to pozwolenie dał i że mogę zdejmować marynarkę. Przywołanie brytyjskiego męża stanu lekko przytkało wszystkich. Ben Gurion zaś wyjaśnił, że w czasie wojny był na emigracji w Londynie, poznał tam bardzo wielu angielskich polityków, z niektórymi się zaprzyjaźnił i te zażyłości zaowocowały zaproszeniem go jako gościa obserwatora na obrady Izby Gmin. Ścisk był potworny – wspominał Ben Gurion – upał i duchota, więc po prostu odruchowo zdjąłem marynarkę. Wtedy Winston Churchill przerwał na chwilę swoje przemówienie i powiedział: Panie Ben Gurion, marynarkę to może pan zdejmować u siebie w parlamencie.

Mamy w Polsce kilku, a może kilkunastu facetów – wśród nich także kobiety – którzy są przekonani, że gdyby nie oni, to runęłoby państwo, rząd nie umiałby się zebrać, społeczeństwo nigdy nie wstałoby na czas do pracy, nikomu nie udałoby się wyjechać na wakacje, a wszystkie ryby popłynęłyby do Rosji. Wykazali oni także niezbicie, że powódź była spowodowana błędną decyzją rządu, który ze wszystkich ofert pogody wybrał najgorszą, bo jest zadufany i nigdy się nie konsultuje.

Wspomniani wyżej znają się na wszystkim, bo tak jest najwygodniej – po prostu wtedy nie ma z nimi dyskusji.

Polityka 30.2010 (2766) z dnia 24.07.2010; Tym; s. 99
Reklama