Archiwum Polityki

Dave, oddaj diament

Wielka Brytania nie zwróci Indiom diamentu Koh-i-noor – stwierdził stanowczo David Cameron. Taki był finał pierwszej wizyty nowego brytyjskiego premiera w New Delhi. Przed przyjazdem Cameron zapowiadał, że jedzie do Indii „w duchu pokory”, ale ta retoryka miała tylko ułatwić zdobycie zleceń dla brytyjskiego przemysłu, nie dotyczyła wszak zwracania brytyjskich klejnotów koronnych. Do tego brytyjski „duch pokory” musi jeszcze dojrzeć, zwłaszcza że precedens uruchomiłby całą falę podobnych roszczeń.

Koh-i-noor (Góra światła) to najsłynniejszy diament świata. W XVI w. należał do Wielkich Mogołów, później kolejno do Persów, Afgańczyków i królów Pendżabu, aż w 1850 r. został skonfiskowany przez Kompanię Wschodnioindyjską. Ostatni maharadża Sikhów, 13-letni Dalip Singh, osobiście „ofiarował” go królowej Wiktorii w dowód swojego poddania. Po ogłoszeniu jej cesarzową Indii w 1877 r. Koh-i-noor został włączony do brytyjskich klejnotów koronnych, dziś zdobi koronę królowej matki.

Sam jego przyjazd do Londynu wzbudził sensację. Kamień otaczała aura tajemnicy i dalekowschodniego romantyzmu – wierzono m.in., że ciąży na nim klątwa, a każdego właściciela czeka utrata tronu. Pierwotnie ważył 180 karatów (35 g), ale Brytyjczycy przeszlifowali go ze stratą prawie połowy wagi. Indie upominają się o Koh-i-noor u każdego nowego premiera Wielkiej Brytanii. Z podobnym skutkiem jak Egipcjanie proszący o zwrot kamienia z Rosetty, i Grecy żądający oddania marmurów Elgina. Jego wartość rynkowa szacowana jest na 81 mln funtów.

Polityka 32.2010 (2768) z dnia 07.08.2010; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 11
Reklama