Archiwum Polityki

Polityka i obyczaje

Osiem godzin wracał Bronisław Komorowski z Budy Ruskiej, gdzie spędzał urlop, do Warszawy. „Najpierw czekała ich przeprawa przez wyboiste drogi – relacjonował szczegółowo „Fakt”. – Potem co chwila zatrzymywały ich korki i roboty drogowe. Zanim dotarli na warszawskie Powiśle, gdzie mieszkają, byli już tak wykończeni, że ledwo starczyło im sił, by zabrać rzeczy z samochodu. I chyba nawet noc nie wystarczyła, by wypoczęli”.

Dzień po zaprzysiężeniu nowego prezydenta Janusz Palikot obwieścił czytelnikom „Super Expressu”: „Krótko mówiąc, to ja załatwiłem prezydenturę Bronisławowi Komorowskiemu. Jestem pewien, że nie wygrałby wyborów, gdyby nie moje działania w drugiej fazie kampanii. Pierwszą część uważam za skandaliczną i rujnującą”.

W tabloidach kolejny meldunek z piłkarskich boisk: „Tusk i tym razem grał ostro, i strzelał bramki. Nie przeszkadzał mu nawet padający deszcz. Był tak zadowolony z rozgrywki, że zupełnie zapomniał o tym, by się przebrać. I tak jak stał, w mokrej koszulce i brudnych korkach, wsiadł na elegancki tył rządowej limuzyny”.

Piotr Lisiewicz w „Gazecie Polskiej” pokpiwa sobie z abp. Józefa Kowalczyka, który z okazji niedawnej rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego wzywał do porozumienia i dialogu: „Ponoć według najnowszych odkryć historyków na jednej z powstańczych barykad wisiał transparent »Zgoda buduje«. Zwracam też nieśmiało uwagę księdzu prymasowi, by w przyszłych równie udanych kazaniach przypomniał dodatkowo, że spora część powstańców postanowiła oddać życie za to, by w przyszłości nie było lustracji biskupów”.

Jak wynika z relacji w „Gazecie Stołecznej”, uroczystości ku czci pomordowanych w Powstaniu mieszkańców stołecznej Woli przebiegały wyjątkowo spokojnie: „Publiczność była podzielona.

Polityka 33.2010 (2769) z dnia 14.08.2010; Polityka i obyczaje; s. 106
Reklama