Archiwum Polityki

Polska jest jedna, chociaż różna

Polityka: – To Bronisław Komorowski wywołał ten konflikt mówiąc o usunięciu krzyża sprzed prezydenckiego pałacu. Taka opinia jest dość rozpowszechniona – nawet wśród osób neutralnych – w zaprzątającym nas ostatnio sporze. Czy dziś pan prezydent ocenia, że popełnił błąd?

Bronisław Komorowski: – Zapewne jest to opinia rozpowszechniana głównie przez tych, którzy chcą pozbyć się odpowiedzialności za politycznie ryzykowne i nieprzyjemne zjawiska widoczne przed Pałacem Prezydenckim. Nigdy nie mówiłem o usunięciu krzyża, zawsze mówiłem o potrzebie przeniesienia krzyża w sposób godny, w porozumieniu z władzami kościelnymi w godne miejsce, czyli do kościoła.

I powtórzyłby pan tamto swoje zdanie o krzyżu dzisiaj?

Rozumiem, że za sugestiami, abym tego nie mówił, stoi przeświadczenie, że można ludzi oszukiwać, że można co innego mówić, a co innego robić. Ja takiego zwyczaju nie mam. Nie lubię niczego udawać, kamuflować. Powtarzam więc: tak, uważałem i uważam nadal, że krzyż, który stał się symbolem żałoby narodowej, symbolem wspólnego przeżycia Polaków po 10 kwietnia, z całą godnością, w porozumieniu z Kościołem i harcerzami, należy przenieść do kościoła św. Anny. Szkoda, że nie udała się uroczystość procesyjnego przeprowadzenia krzyża, który mógłby potem pójść z pielgrzymami, ze studentami na Jasną Górę, właśnie jako symbol jedności. To było rozwiązanie, które leżało w interesie państwa i Kościoła, które mogło być bardzo odpowiednią formą przypomnienia żałoby.

Co dalej?

Mam nadzieję, że emocje opadną choć częściowo, zwłaszcza że na murze Pałacu Prezydenckiego jest już tablica upamiętniająca żałobę…

...przywitały ją okrzyki: hańba, wstyd.

Polityka 34.2010 (2770) z dnia 21.08.2010; Rozmowa Polityki; s. 18
Reklama