Archiwum Polityki

Koniec romantyzmu, czas na pozytywizm

Tymczasowe podwyższenie podatku VAT na trzy lata ma, według niektórych komentatorów, być dowodem na to, że rząd Donalda Tuska nie chce reformować finansów publicznych i idzie na łatwiznę. Z taką tezą trudno się zgodzić.
Taki pogląd bierze się z przywiązania do modelu wielkiego przełomu reformatorskiego na wzór lat 1989–91 i czasów rządu AWS-UW, modelu, który przypomina romantyczny zryw powstańczy. Według takiego sposobu myślenia przyszłość Polski wymaga, abyśmy szli na reformy tak jak kiedyś na bagnety. Jednak czasy się zmieniły i wobec tego sposób reformowania także musi się zmienić.

Ta zmiana stylu reformowania nie wynika z klęski romantycznego zrywu, lecz ze zwycięstwa. Dzięki udanym poprzednim wielkim pakietom reform już nie mamy tak wielu ewidentnie bardzo złych rozwiązań w naszej gospodarce i w naszych finansach publicznych, jakie mieliśmy w czasach wychodzenia z komunizmu. Dlatego właśnie dzisiaj nadszedł czas na reformatorski pozytywizm.

Oczywiste jest, że wiele z obecnie obowiązujących rozwiązań wymaga naprawy. A naprawa ta wymaga również odwagi i determinacji ze strony rządu, bo przecież zawsze trzeba komuś coś zabrać przy takich zabiegach. Nieprawdą jednak jest twierdzenie, że gospodarka polska lub nasze finanse publiczne stoją na skraju katastrofy i że jedynie nowa terapia szokowa może Polskę uratować.

Polska dzisiaj wymaga reform stanowczych, ale stopniowych, aby były naprawdę skuteczne. Tak jak to robiła Margaret Thatcher w latach 80. w Wielkiej Brytanii, mając do czynienia z gospodarką wymagającą dużo większych reform niż nasza obecnie.

Efektywnie, a nie efektownie

Dobrym przykładem zbędnego romantyzmu reformatorskiego jest szeroko akceptowany pomysł przymusowego podwyższenia wieku emerytalnego i zrównania wieku emerytalnego dla kobiet i mężczyzn. Jednak entuzjaści tego pomysłu zapominają, że to właśnie dzięki skutecznej reformie systemu emerytalnego, który nareszcie zaczął obowiązywać od 2009 r.

Polityka 34.2010 (2770) z dnia 21.08.2010; Ogląd i pogląd; s. 33
Reklama