Diagnozy Kazimierza Wyki robiły wrażenie nawet w wersji pokaleczonej przez cenzurę PRL (pierwszy raz „Życie na niby” ukazało się w 1957 r.). Były bezpośrednią reakcją na klęskę Września ’39, okupację i pierwsze dni rzeczywistości powojennej. Wyka, wtedy młody wykładowca Uniwersytetu Jagiellońskiego, zdawał relację z narodowej chwały i bohaterstwa w trudnych czasach. Ale równocześnie nie krył przypadków zachowań haniebnych. Wyliczał polskie grzechy czasów okupacji: „Lichota, sobkostwo, tępy egoizm, brak wyrozumienia dla spraw ogólnych, oto zjawiska codzienne”. A przejmujący esej o antyżydowskim pogromie na krakowskim Kazimierzu z sierpnia 1945 r. zatytułował jednoznacznie: „Potęga ciemnoty potwierdzona”. Po czym wnikliwie przedstawił przyczyny – także te wynikające z mentalności polskiej inteligencji – dla których już po Zagładzie mogło dojść do takiej zbrodni.
Właśnie bezlitosna analiza narodowej mentalności stanowi o wartości notatek Wyki. Zwłaszcza że ostrzegał on proroczo, iż wiele cech nabytych czy utrwalonych w latach niewoli się zakorzeni. Nazywał to „zaraźliwością doktryn chaosu”. Nie bez powodu za pomocą niektórych genialnych określeń Wyki („życie na niby”, „gospodarka wyłączona”) można opisywać rzeczywistość PRL, a może i czasy obecne. Pełna wersja tamtych zapisków Wyki ukazuje się dopiero teraz. Znamienne przy tym, że komunistyczni cenzorzy wycinali nie tylko wątki o sojuszu Hitlera i Stalina czy podobieństwach obu totalitaryzmów, ale także fragmenty dotyczące rodzimego antysemityzmu. Znowu w imię „życia na niby”.
Krzysztof Burnetko