W trakcie obiadu posłaniec przyniósł Bismarckowi depeszę od króla, przebywającego w kurorcie w Ems. Stary Wilhelm donosił w niej, że tego dnia rano spotkał na spacerze ambasadora francuskiego, hrabiego Benedetti, który zażądał w imieniu swego rządu, aby król nie tylko potwierdził, że książę Leopold nie będzie ubiegał się o tron Hiszpanii, ale też zadeklarował, że żaden z członków jego dynastii nie uczyni tego w przyszłości. „Pozbyłem się go nieco surowo” – pisał monarcha, który uznał francuskie żądania za obraźliwe, i dodawał, że postanowił więcej nie rozmawiać z ambasadorem na ten temat, a kanclerzowi zostawia wybór, czy informować o tym zdarzeniu prasę.
Bismarck natychmiast zabrał się do redagowania depeszy, która ukazała się tego samego dnia w wieczornym wydaniu „Norddeutsche Allgemeine Zeitung” i przeszła do historii jako depesza emska. Kończyła się ona stwierdzeniem, że król „polecił przekazać przez pełniącego służbę adiutanta, że Jego Wysokość nie ma nic więcej do przekazania”. Adiutantem tym był, notabene, książę Radziwiłł – jednak w gazetach francuskich, gdzie depesza ukazała się następnego dnia, słowo adiutant przetłumaczono jako ajutant – czyli podoficer, a nie aide de camp, powiększając jeszcze oburzenie Francuzów.