Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Szantaż ciąży

Polski kodeks pracy tak mocno chroni kobiety ciężarne, że zasiłek chorobowy przysługuje im przez cały okres ciąży. Za czas niezdolności do pracy z powodu problemów zdrowotnych otrzymują one równowartość 100 proc. wynagrodzenia (za pierwsze 33 dni zwolnienia płaci pracodawca, a potem ZUS).

Nie każda ciąża przebiega bez problemów, ale coraz więcej przyszłych matek żąda, bym wydał im zwolnienie tylko dlatego, że zaszły w ciążę – żali się warszawski ginekolog. – Bo po co pracować, jak można przez wiele miesięcy otrzymywać pensję? Ostatnio na 10 ciężarnych aż 7 chce skorzystać z tej łaskawości państwa.

„Jeśli nie dostanę zwolnienia, a coś stanie się podczas ciąży, wrócę z prawnikiem” – słyszą ginekolodzy i ulegają presji, bo gdy ciężarna skarży się na bóle, nie ma jak zweryfikować, czy nie kłamie. Wizja komplikacji i proces w sądzie to skuteczny straszak. Co na to ZUS, który kontroluje prawidłowość wykorzystywania zwolnień lekarskich? – Spośród 20 mln wystawianych rocznie zwolnień weryfikujemy 300 tys. Kontrole orzeczeń lekarskich w 12 proc. wykrywają nadużycie – mówi dr Grażyna Wawrzyńczyk-Kaplińska, naczelny lekarz ZUS. – Nie możemy sprawdzić wszystkich, ale każdy wniosek zgłoszony przez pracodawcę bierzemy pod lupę.

Niestety pracodawcy często sami wysyłają ciężarne po zwolnienia, więc kryją je przed ZUS. – Kodeks pracy zabrania rozwiązać umowę o pracę z ciężarną, ale kiedy pójdzie na zwolnienie, wilk jest syty i owca cała: na wolne miejsce przyjmuje się nowego pracownika, a ciężarna otrzyma swoją pensję od państwa – opowiada ginekolog, rozżalony, że ZUS nie zainteresował się do tej pory tym procederem.

Nie naszą sprawą jest dyscyplinowanie ciężarnych i pouczanie lekarzy, że nie powinni ulegać szantażowi – kontruje dr Kaplińska.

Polityka 36.2010 (2772) z dnia 04.09.2010; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 8
Reklama