Przy okazji „The Economist” cytuje wyliczenia chińskich demografów, że z powodu licznych wyjątków i przymykania oczu twarda reguła jednego dziecka dotyczy mniej niż 40 proc. populacji. Zgodę na drugie, jeśli pierwsza była dziewczynka, zwykle dostają rolnicy, mniejszości etniczne i rodzice jedynacy. Ciekawe są wyniki eksperymentu w Yicheng w prowincji Shanxi, gdzie od 25 lat wydaje się zgodę na dwójkę potomstwa. Otóż współczynnik dzietności wcale nie wzrósł, za to zachowane zostały proporcje między urodzinami chłopców i dziewczynek, w całych Chinach dramatycznie zawyżone na rzecz męskich potomków. Z kolei – podają demografowie – wśród migrujących robotników i szybko rosnącej wielkomiejskiej klasy średniej dzietność spadła grubo poniżej średniej, zagrażając prostej reprodukcji. Ostatecznie jednak władze ogłosiły, że dotychczasowa polityka pozostanie w mocy przynajmniej do 2015 r., za to podczas wielkiego grudniowego spisu ludności ma dojść do czegoś na kształt amnestii: papiery, bez nakładania kar, dostaną „czarne dzieci”, jak się je tu nazywa, czyli urodzone nielegalnie.