Największą wagę przywiązywano do dziejów najnowszych, bo tu właśnie narzucany obraz przeszłości zderzał się z żywą wciąż jeszcze pamięcią wydarzeń. Dla tych, którzy przeżyli okupację, Armia Krajowa była symbolem polskiego oporu i walki. O Gwardii, a później Armii Ludowej, mało kto słyszał, ale to właśnie je windowano na narodowy piedestał. W oficjalnych wystąpieniach to one wymieniane były na pierwszym miejscu, a AK dopiero po nich, i najczęściej z jakimś deprecjonującym określeniem w rodzaju koncepcji stania z bronią u nogi. Najbardziej brutalnych manipulacji dokonywano jednak w sprawach Holocaustu, czyli Zagłady ludności żydowskiej.
Działania szły w kilku kierunkach. Przede wszystkim w polonizacji Zagłady. „Zgładzanych Żydów – stwierdza Piotr Forecki – wpisywano w rejestr polskich ofiar wojny, a samo słowo »zagłada« doskonale służyło do opisu tego, co podczas wojny przydarzyło się Polakom. Wykorzystywano je do narracji o narodowej martyrologii, która niejako na stałe znajdowała się w centrum zainteresowań, (...) oficjalne zapominanie o Zagładzie musiało odpowiadać oddolnej potrzebie zapomnienia i korespondowało z procesem potocznego zapominania. Społeczeństwo polskie, chcąc zapomnieć o swej roli świadka Zagłady, pragnęło ją same z pamięci wymazać. Podobnie jak zresztą pragnęło zapomnieć o Żydach, którzy temat Zagłady nieuchronnie przypominali.