O dofinansowanie z budżetu państwa mogły ubiegać się m.in. duże szkoły (minimum dwustu uczniów lub wychowanków), szkoły przy zakładach poprawczych i przy schroniskach dla nieletnich, młodzieżowe ośrodki socjoterapii, specjalne ośrodki szkolno-wychowawcze, bursy. Kamery cieszyły się dużym wzięciem na Mazowszu (ponad tysiąc), w Małopolsce (805), Wielkopolsce (628) i na Śląsku (623), mniejszym zaś w woj. opolskim (tylko 204) i świętokrzyskim (233).
Zdaniem Ministerstwa Edukacji Narodowej dyrektorzy szkół są z kamer zadowoleni. Twierdzą, że jest mniej kradzieży, dewastacji mienia czy pobić, a także mniej wizyt nieproszonych gości. Zadowoleni są także rodzice i nauczyciele. W praktyce jednak obsługa nie ma czasu na podglądanie obrazu z kilku kamer jednocześnie. Jedna ze szkół gliwickich ma 24 kamery, co nie przeszkodziło uczniowi biegać po gzymsie. W gimnazjum w Żywcu jest 16 kamer, ale i tak doszło do włamania, a sprawców nie rozpoznano z powodu fatalnej jakości obrazu. – Bijemy się tam, gdzie kamera nas nie widzi – przyznaje z uśmiechem stołeczny gimnazjalista. Jakiś czas temu rzecznik praw obywatelskich zwrócił uwagę, że w ustawie o systemie oświaty brakuje zapisu o monitoringu.