Pasażerowie ekspresów jeżdżących na linii Warszawa–Kraków narzekają, że ich pociągi notorycznie się spóźniają, przynajmniej o 15 min. Przewoźnik, PKP Intercity, tylko częściowo poczuwa się do winy – przyznaje, że nazbyt ambitnie ustalił rozkłady jazdy, pozostawiając maszynistom ledwie trzy minuty na nadrobienie opóźnień spowodowanych czynnikami, na które nie mają wpływu. Maszynista nie ma zatem szans nadgonienia czasu nieoczekiwanego postoju z powodu remontu trakcji czy toru, za co odpowiada spółka Polskie Linie Kolejowe.
Polityka
37.2010
(2773) z dnia 11.09.2010;
Flesz. Ludzie i wydarzenia;
s. 9