Od 1 września obowiązuje w Rosji całkowity zakaz sprzedaży mocnego alkoholu (powyżej 15 proc.) między 22 a 10 rano. To kolejne z serii obostrzeń: w styczniu wprowadzono minimalną cenę wódki: 89 rubli (ok. 9 zł) za półlitrową butelkę, tańszej nie może być w sprzedaży; w sierpniu zaś – zero promili alkoholu we krwi dla kierowców. Według ministerstwa zdrowia, średnio na osobę, wliczając nieletnie, przypada rocznie 18 l czystego spirytusu, czyli butelka wódki na tydzień. Prezydent Dmitrij Miedwiediew, kiedy obejmował urząd, nazwał ten stan konsumpcji „katastrofą narodową”, a premier Władimir Putin obiecał do 2020 r. obniżyć te statystyki o połowę.
Ale obywatele, nauczeni doświadczeniem, od razu widzą dziurę w całym: nocny zakaz sprzedaży ożywi meliny, tak jak minimalna cena wódki rozwinęła bimbrownictwo, a zero tolerancji dla pijanych kierowców dało nową broń do ręki przekupnym policjantom.
Polityka
37.2010
(2773) z dnia 11.09.2010;
Flesz. Ludzie i wydarzenia;
s. 13