Archiwum Polityki

W narkotykowym piekle

●●●●●○
Hubert Selby Jr, Requiem dla snu, przeł. Elżbieta Gałązka-Salamon, Niebieska Studnia, Warszawa 2010, s. 304

Ekranizacja „Requiem dla snu” w reżyserii Darrena Aronofsky’ego była jednym z najgłośniejszych wydarzeń kulturalnych 2000 r. Po 10 latach do rąk czytelników trafia powieść Huberta Selby’ego Jr., pierwotnie opublikowana w USA w 1978 r. Kariera zmarłego w 2004 r. Selby’ego przypomina losy innego amerykańskiego prozaika Cormaca McCarthy’ego. Obaj trafili do szerszej publiczności dopiero dzięki filmowym adaptacjom ich dzieł.

Jeśli debiutancki „Piekielny Brooklyn”, który ukazał się w Polsce przed rokiem, rozczarowywał, to „Requiem” udowadnia, że Selby był znakomitym pisarzem. Początkowo przytłoczyć może nas wulgarny język i dosadność opisów, jednak powieściowy świat domaga się takiego potraktowania. Selby oddaje narkotykowe piekło językiem pulsującym, często rwanym lub naśladującym słowotok, który przywodzi na myśl ścieżkę dźwiękową adaptacji.

Od pierwszych stron uwagę przyciąga także znakomity przekład, doskonale oddający młodzieżowy slang. Przy „Requiem dla snu” powieści takie jak „Heroina” Tomasza Piątka czy „Trainspotting” Irvinga Welsha wydają się literacką igraszką. Tutaj – poza początkowymi scenami – nic przyjemnego ani zabawnego nas nie spotka. Matka Harry’ego, uzależniona od telewizji, robi wszystko, by wystąpić w teleturnieju. W tym celu zamierza schudnąć i przyjmuje coraz większe dawki amfetaminy. Jej syn przeżywa wielką miłość i postanawia dorobić się na handlu heroiną. Cały czas udaje przy tym, że nie jest uzależniony. Marion, jego partnerka, inteligentna dziewczyna z klasy średniej, zakochana w renesansowym malarstwie i utworach Mahlera, również pogrąża się w nałogu.

Polityka 39.2010 (2775) z dnia 25.09.2010; Kultura; s. 52
Reklama