Tego lata plaga niepopełnionych przestępstw dała się we znaki zwłaszcza policji w Radomiu. W roli pokrzywdzonych zgłosiło się tam sporo osób zawiadamiających o pobiciu lub okradzeniu i dopiero po skrupulatnym śledztwie okazywało się, że osoby te fantazjują. Motywy, jakimi się kierowały, były bardzo różne. „Pewien mężczyzna przedstawił siebie jako ofiarę rozboju, podczas gdy pieniądze przegrał w salonie gier i bał się o tym powiedzieć żonie. Inny wdał się w sprzeczkę z współpasażerami autobusu, a następnie doniósł, że skradli mu oni dokumenty, które wcześniej sam wyrzucił na pętli autobusowej. Wiele osób zgłasza też kradzież telefonu komórkowego, aby uniknąć opłaty za kartę SIM, której operator wymaga w razie zgubienia aparatu” – opowiada jednemu z internetowych portali oficer z zespołu prasowego radomskiej policji.
Policjanci przyznają, że ściganie niepopełnionych przez nikogo przestępstw wymaga wiele pracy, która niestety jest jałowa, gdyż nie prowadzi do ujęcia żadnego sprawcy. Sukcesem (wątpliwym) może być co najwyżej udowodnienie zgłaszającemu, że nie padł on ofiarą przestępstwa, do czego z reguły nie chce się przyznać.