Łotysze w ostatnich wyborach parlamentarnych mieli taki wybór: po jednej stronie stała rządząca koalicja z premierem Valdisem Dombrovskisem, który od niemal dwóch lat wprowadza bolesne cięcia i reformy, ale powoli i przy wsparciu finansowym Międzynarodowego Funduszu Walutowego wyciąga Łotwę z kryzysu. Po drugiej – prokremlowska partia, która najpewniej wystąpiłaby z MFW, a potem za cenę silniejszych związków z Moskwą przyznałaby obywatelstwo mniejszości rosyjskiej i uznała rosyjski za drugi język urzędowy. Ta perspektywa sprawiła, że Łotysze postawili na Dombrovskisa i kolejne miesiące zaciskania pasa. Młody premier dał się poznać jako zdolny ekonomista, który wyciągnął kraj z głębokiej recesji i prawie 20-proc. bezrobocia. Dziś premier zapowiada, że jeśli wszystko pójdzie dobrze, za kilkanaście miesięcy Łotwa spełni kryteria unii walutowej i postara się wejść do strefy euro.
Polityka
41.2010
(2777) z dnia 09.10.2010;
Flesz. Ludzie i wydarzenia;
s. 11