Archiwum Polityki

Kto odbierze Nobla?

To nagroda dla męczenników z Tiananmen – miał powiedzieć Liu Xiaobo po przyznaniu mu w tym roku pokojowej Nagrody Nobla. O samym wyróżnieniu dowiedział się od strażników więzienia, gdzie odsiaduje 11-letni wyrok za nawoływanie do obalenia władzy, a w praktyce za współautorstwo Karty 08, manifestu chińskiej opozycji demokratycznej, podpisanego przez 10 tys. osób. Wypowiedź dysydenta przekazała jego żona Liu Xia, której w niedzielę pozwolono odwiedzić męża. Sama została po powrocie objęta faktycznym aresztem domowym – policja uniemożliwia jej kontakt z przyjaciółmi i dziennikarzami, zablokowała też dostęp do jej domu w Pekinie.

54-letni Liu nie odbierze Nobla, jest też mało prawdopodobne, by do Oslo, wzorem Danuty Wałęsowej, przyjechała jego żona. Bezpieka zatrzymała dysydenta w grudniu 2008 r., na dwa dni przed oficjalnym ogłoszeniem Karty 08. Obecny wyrok to najsurowsza kara dla Liu, który dotychczas przesiedział w więzieniach i obozach pracy łącznie 60 miesięcy. Pierwszy raz aresztowano go w 1989 r., kiedy przyjechał z USA specjalnie po to, by wziąć udział w protestach na placu Tiananmen. Gdy stało się jasne, że partia użyje siły, Liu namawiał studentów, by opuścili plac, ratując w ten sposób niejedno życie. Mimo to popadł w niełaskę.

Z wykształcenia jest literaturoznawcą, z zawodu – pisarzem i krytykiem, od 2003 r. szefem niezależnego chińskiego Pen Clubu. Znają go na Columbia University i na Uniwersytecie w Oslo, ale na chińskiej ulicy już raczej nie. Przed laty powiedział, że skoro w Hongkongu demokracja przyszła po 300 latach, to w Chinach kontynentalnych trzeba będzie poczekać jeszcze dłużej. Nobel nic tutaj nie zmieni – władze w Pekinie prewencyjnie zablokowały Chińczykom możliwość wyszukiwania informacji o laureacie, a propaganda ruszyła do ataku, określając nagrodę jako „nieprzyzwoitość”, świadectwo uprzedzeń Zachodu i strachu przed Chinami.

Polityka 42.2010 (2778) z dnia 16.10.2010; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 10
Reklama