Opozycyjność wobec władzy oznacza patrzenie jej na ręce, szukanie niekonsekwencji i zaniedbań. Ale w żadnym przypadku nie oznacza automatycznego wspierania czy choćby nieczepiania się opozycyjnej partii. PiS z powodu przejścia do opozycji nie straciło żadnej ze swoich cech, za które przez lata krytykowaliśmy to ugrupowanie. Wszystkie słowa i działania prezesa Kaczyńskiego oraz jego podwładnych nie pozostawiają żadnych wątpliwości, że ponowne rządy PiS byłyby jeszcze bardziej traumatyczne niż poprzednie. Poddając zatem dzisiaj PiS krytyce, w istocie oceniamy pretendentów do władzy, których powrót uważamy za szkodliwy dla demokratycznego systemu. Rzeczywiście, traktujemy Platformę jako zaporę dla PiS, a jej błędy – jako koszty konieczne, aby nie mieć do czynienia z osiągnięciami PiS. Ten rachunek, jak oceniamy, jest wciąż zdecydowanie na plus. W przeciwieństwie do publicystów IV RP, którzy głęboko zaangażowali się w projekt „wzmożenia moralnego” w wersji PiS, my bronimy jedynie liberalnej demokracji, do której może się zapisać każdy, jeśli zechce. Wystarczy odrzucić ideologiczne, insynuacyjne domniemanie winy oraz przyjąć, że wolność i godność jednostki to wartości niewymienialne.