Lady GaGa, która zaśpiewała na otwarciu tegorocznej gali Grammy Awards, jest sztuczna jak operetka, co gwarantuje, że nikogo nie obrazi i nie wywoła żadnej rewolucji. I taki jest dzisiejszy pop.
Jak pokazała tegoroczna gala Grammy, w muzyce popularnej rządzi konserwatywny gust bossów światowego show-biznesu. Sześć statuetek dla Beyonce i cztery dla Taylor Swift – to werdykt symboliczny. Światowy (czyli amerykański) przemysł muzyczny takim wynikiem głosowania nakreślił aktualną mapę wpływów. Triumf Beyonce jest dowodem dominacji głównego nurtu czarnej muzyki, którym dziś okazuje się komercyjna odmiana soulu i r’n’b. Natomiast nagroda dla 20-letniej Swift to nie tyle gest wobec młodego wieku artystki, ile akt respektu dla starego dobrego country, muzyki, która od zawsze kojarzy się z białą, konserwatywną Ameryką.
Polityka
7.2010
(2743) z dnia 13.02.2010;
Kultura;
s. 60