Archiwum Polityki

Birobidżan: Kto nie zdążył, zostaje

Ziemia na bagnach nad Amurem, w międzyrzeczu Biry i Bidżanu była pustkowiem, jeśli nie liczyć paru Kozaków i Nanajców. Aż rzekł Stalin, z gruzińskim akcentem: Birobidżan. I kazał tam przesiedlić Żydów bolszewickiej Rosji.
Genesis. Po imperium carów bolszewicka Rosja odziedziczyła 3 mln Żydów porozrzucanych po białoruskich i ukraińskich sztetlach. Stalin chciał powstrzymać ich emigrację do Palestyny. Drażnił go syjonizm i burżuazyjny, jak głosił, projekt utworzenia państwa żydowskiego, ale uważał, że naród powinien mieć ziemię. Wykroił więc z Rosji kawał wielkości Holandii, het na Dalekim Wschodzie i osiedlił tam Żydów. Na amurskich mokradłach powinni dobrze nasiąknąć socjalizmem i stworzyć bufor między ZSRR a Chinami i Japonią.

W 1931 r. nazwą Birobidżan ochrzczono transsyberyjską stację Tichońkaja. Z czasem tak zaczęto nazywać cały Żydowski Obwód Autonomiczny.

Wyjście. Powiedzieli im, że to będzie robotniczy Syjon, żydowski raj, więc Izrael znów ruszył w drogę do ziemi obiecanej. Zebrali się w drogę komuniści i dopiero co wypędzeni z synagog chasydzi, lokalni partyjni działacze i niedawni handlarze. W jednym wagonie komsomolec i kantor (śpiewak), harmoszka i klarnet, czerwona chusta i skrywane pod koszulą cicit (frędzle tałesu). Kupcy i rzemieślnicy jechali orać ziemię i hodować niekoszerne świnie. Mieli tam zostać kołchoźnikami, łupać marmur i zapomnieć o Jahwe. Wielu z nich wiozło ze sobą tałesy, modlitewniki, menory i Torę. Pierwszy transport dotarł na stację Tichońkaja w kwietniu 1928 r.

Ziemia obiecana. Pionierów witały portrety Lenina i Stalina, tyfus i wąglik, wymoszczone sianem pałatki i parę drewnianych baraków. Nie zabrakło też agitatorów z OZET (Towarzystwo ds. Aktywizacji Rolniczej Pracujących Żydów), którzy organizowali transport i garstki ciekawskich Kozaków znad granicy, niezadowolonych, że kolonistów spróbują wsadzić im na głowę.

Polityka 7.2010 (2743) z dnia 13.02.2010; Na własne oczy; s. 100
Reklama