Dopiero latem 1947 r. USA zawarły traktat Rio de Janeiro, ustanawiając sojusz wojskowy z państwami Ameryki Łacińskiej. W traktacie tym znalazła się, chyba po raz pierwszy sformułowana, zasada solidarności: „zbrojny atak (...) na jeden z Krajów Ameryki będzie traktowany jako atak na wszystkie Kraje Ameryki i w konsekwencji każdy kraj (...) będzie wspierał jego odparcie”. Złamana więc została zasada nieuczestniczenia USA w żadnym sojuszu w czasie pokoju. A czegoś takiego oczekiwali od USA jego partnerzy z Europy Zachodniej.
Wkrótce sami zawarli traktat brukselski, powołujący sojusz wojskowy znany jako Unia Zachodnioeuropejska i obejmujący początkowo Francję, Wielką Brytanię i kraje Beneluksu. Artykuł IV (po późniejszych uzupełnieniach – art. V) tego traktatu mówił: „Jeśli jedna z Wysokich Umawiających się Stron stanie się obiektem zbrojnego ataku w Europie, pozostałe Wysokie Umawiające się Strony zapewnią Stronie zaatakowanej wszelką wojskową i inną pomoc, jaka będzie w ich mocy”. Sformułowanie to sugerowało więc zobowiązanie sojuszników do wypowiedzenia wojny.
W traktacie NATO gwarancje bezpieczeństwa zapisano w mniej kategoryczny sposób. Stosowny artykuł brzmiał: „zbrojna napaść na jedną lub więcej z nich w Europie lub Ameryce Północnej będzie uznana za napaść przeciwko nim wszystkim i dlatego (Strony) zgadzają się, że jeśli taka napaść nastąpi, to każda z nich (.