Archiwum Polityki

I na ciebie czeka kat

Pierwszego lipca 1766 r., na rynku w Abbeville, za to, że nie zdjął kapelusza przed przechodzącą procesją, ścięty został dwudziestoletni François Jean Lefebvre de La Barre. Czy jednak rzeczywiście za ten kapelusz właśnie? To jedno mu udowodniono. Wszelako w tymże poczciwym i praworządnym mieście Abbeville ktoś nieco wcześniej obrzucił nieczystościami figurę Chrystusa na moście. A gdyby tak cofnąć się jeszcze dwadzieścia parę lat (cóż z tego, że de La Barre’a nie było jeszcze na świecie), inny ktoś znieważył podobno hostię. Kłuł ją nożem i czekał, aż wypłynie krew. Po takim, co nie szanuje świętości procesji, wszystkiego można się spodziewać. Może to więc w tych innych przypadkach nie on, ale zupełnie dobrze mógłby być on. Tylko człowiek sprzyjający takim niecnym poczynaniom chciałby się tu bawić w drobiazgi, czyli dzielenie włosa na czworo. Jakby nawet nie on w tym konkretnym szczególe, to on, wypisz, wymaluj w obiektywnym ogóle. Z tym że przecież zupełnie nie o to i nie o niego chodzi.

Kariera prokuratora królewskiego w Abbeville, ambitnego Duvala de Soicourt, ugrzęzła od kilku lat w martwym punkcie. Musi przypomnieć światu o sobie. Tymczasem donoszą z Wersalu, że starzejący się król Ludwik XV, żałując gorzko młodzieńczej rozpusty, popadł w bigocję i chciałby przywrócić w libertyńskim kraju ład moralny i zdrowy katolicki porządek. Spojrzy więc na pewno życzliwym okiem na niezłomnego, nieprzekupnego i niepoddającego się liberalnym podszeptom moderny, oddanego sługę z Abbeville, rzucającego mu przyprawiony sądowo, efektowny kąsek na poprawienie samopoczucia.

Tak wykalkulował sobie Duval de Soicourt, oskarżając kawalera de La Barre’a, i byłby to niezły pomysł, logiczny i sprytny nawet.

Polityka 10.2010 (2746) z dnia 06.03.2010; Stomma; s. 111
Reklama