Zarządzanie zawsze opierało się na psychologii – twierdzi prof. Tadeusz Tyszka, który w Wyższej Szkole Przedsiębiorczości i Zarządzania im. Leona Koźmińskiego prowadzi roczne studium psychologii biznesu. Tyle że przez długi czas – na psychologii zdroworozsądkowej. Sporo osób bez żadnego wykształcenia psychologicznego potrafi przecież zachęcać i motywować innych. Dziś jednak coraz więcej uzupełniających swoje wykształcenie menedżerów obok ekonomii studiuje psychologię biznesu. – Uczą się jej specjaliści od marketingu, szefowie działów kadr, kierownicy sprzedaży – mówi prof. Tyszka. Niemniejszą popularnością cieszą się podobne studia i kursy prowadzone na warszawskiej SGH i Akademii Ekonomicznej w Krakowie.
– Coraz więcej menedżerów dochodzi do wniosku, że specjalistyczna wiedza i dodatkowe tak zwane miękkie kwalifikacje mogą im bardzo pomóc w dalszej karierze – wyjaśnia profesor Tyszka.
Nie tylko podwyżka
Do niedawna psycholog był stosunkowo rzadkim gościem w firmie. Gdy polska gospodarka przechodziła dekoniunkturę, pracodawcy niekiedy zatrudniali specjalistów do grupowych zwolnień. Psycholodzy szkolili szefów, co mają mówić zwalnianym osobom, a tym drugim pomagali pozbierać się po utracie pracy. Wkrótce jednak miało się okazać, że to tylko jedna z ról dla psychologa w biznesie, że będzie on potrzebny pracodawcy do zgoła przeciwnego zadania: zatrzymania w firmie cennego pracownika.
Od wejścia Polski do Unii Europejskiej, gdy gospodarka zaczęła rozwijać się coraz szybciej, zmieniał się też rynek pracy. Najbardziej wartościowi pracownicy kuszeni wizją wyższych zarobków niespodziewanie zaczęli przechodzić do konkurencji. Ci dobrze wykształceni, ale bez doświadczenia, woleli szukać pierwszej posady za granicą.
Czym powinien się charakteryzować poszukiwany dziś szef?
Ja My Oni
„Rozmówmy się"
(90008) z dnia 17.02.2007;
Pomocnik Psychologiczny;
s. 20
Reklama