Nie jest przypadkiem, że góry te należą do ulubionych miejsc zimowych wyjazdów austriackich rodzin, ale też europejskich freeriderów.
Równocześnie jest to alpejskie pasmo położone najbliżej Polski.
Owszem, nie ma tam trzytysięczników z lodowcami i stacji narciarskich z dwoma setkami kilometrów tras. Ale nie ma też tłumów na stokach i hucznych, czasem do przesady, imprez apres ski. Są natomiast przyzwoite zbocza dwutysięczników z możliwością urozmaiconych zjazdów – od takich dla całych rodzin przez niemal sportowe, a w końcu freeride’owe właśnie.
Wszystko zaś w otoczeniu wielkich widoków (niektóre są wpisane na listę krajobrazowego dziedzictwa UNESCO), nieskażonych – w przeciwieństwie do już tylu innych miejsc – monstrualnymi kompleksami górskich kolejek i restauracji. Tym bardziej więc można tam cieszyć się nadal dziką naturą, ciszą i radośnie leniwym, by tak rzec, tempem tamtejszych nart. Na sielankowy nastrój wpływają wreszcie przyzwoite, czyli niższe niż w większości alpejskich (ale i niektórych polskich) ośrodków ceny noclegów, karnetów i posiłków w przytulnych chatach na stoku – bo i z nich słynie region.
Informacje o regionie w języku polskim dostępne są na stronie www.gorna-austria.pl