Nie będąc jeszcze kobietą starą, w niezmiennym tempie 24 godzin na dobę zbliżasz się do momentu, w którym możesz zostać za taką uznana. Widzisz wokół siebie kobiety stare na bardzo różne sposoby. Czy myślisz o tym, że chcesz się starzeć w określony sposób? Na ile będziesz miała na to wpływ – na ile człowiek może świadomie zmniejszać różnicę między tym, kim jest, a tym, kim chciałby być? Chcesz być szczęśliwą staruszką? Ja też chcę.
Oczywistym ograniczeniem starości jest spadek sprawności fizycznej, dolegliwości, choroby – to, że codzienne czynności, które kiedyś przychodziły bez trudu, mogą dużo tego trudu kosztować: ubranie się, wejście na schody, przyniesienie zakupów do domu, podniesienie upuszczonej chusteczki. Ale poza fizycznym wymiarem starości jest też wymiar psychologiczny i tu każda starzejąca się i stara kobieta stoi przed kilkoma ważnymi rozstrzygnięciami. Są pewnie mniej jednoznaczne, niż to zostanie opisane w tym tekście, i pewnie też mają charakter wyborów dokonywanych codziennie, a nie raz na zawsze. A jednak warto zobaczyć te rozdroża, żeby już teraz przygotowywać się do dobrej starości.
Rozdroże pierwsze: między poczuciem, że mój czas już minął, a równouprawnieniem czasu, który trwa w starości
Gdyby szukać momentu, od którego rozpoczyna się starość, poza jakimś arbitralnym, uśredniającym wszystkich pomiarem metrykalnym, można zaproponować inny: starość rozpoczyna się wtedy, kiedy pierwszy raz, nie żartem, użyjesz sformułowania „za moich czasów”. Ten nie zawsze uświadomiony przez nas podział na nasz czas i czas jakby cudzy, już nie nasz, pokazuje, jak często dyskryminujemy czas starości.