Ja My Oni

(Nie)bezpieczne związki

Powszechność romansu w pracy stanowi produkt uboczny rewolucji seksualnej, w wyniku której kobiety masowo zasiliły szeregi pracownicze. Powszechność romansu w pracy stanowi produkt uboczny rewolucji seksualnej, w wyniku której kobiety masowo zasiliły szeregi pracownicze. www.bridgemanart.com / materiały prasowe
Gdzie przebiega granica między zacnym romansowaniem a niecnym molestowaniem.

W USA każdego roku zawiązuje się ok. 10 mln romansów w pracy. 40 proc. amerykańskich pracowników potwierdza w badaniach, że zdarzyło im się randkować z osobą z firmy. Co dwudziesty przyznaje się do uwikłania w miłosne przygody ze swoim przełożonym. Stany Zjednoczone wypadają blado w porównaniu z Wielką Brytanią, gdzie aż 70 proc. pracowników twierdzi, że miało romans w pracy.

Według badań CBOS z 2011 r., 34 proc. Polaków, którzy przyznali się do zdrady partnera, romans nawiązało na gruncie zawodowym. Prym wiodą aktorzy, chirurdzy i pracownicy korporacji.

Badacze zgodnie przyznają, że powszechność romansu w pracy stanowi produkt uboczny rewolucji seksualnej, w wyniku której kobiety masowo zasiliły szeregi pracownicze. Sprzyjają mu również: sławetne wyjazdy firmowe i bliskość przestrzenna (boksy w open space’ach). Szansę na romans nasilają ponadto: podobieństwo (w zakresie wieku, stopnia atrakcyjności fizycznej oraz poglądów), stopień współzależności w wykonywanym zadaniu (jak bardzo od wysiłku jednej z osób zależy sukces drugiej), a wspólne doświadczenie – zdaniem profesor psychologii pracy Amy Nicole Salvaggio z University of New Heaven – jest wręcz „osobistym klejem, który spaja dwójkę ludzi”. Na prawdopodobieństwo wystąpienia romansu w firmie mają również wpływ klimat tam panujący oraz kultura ­organizacyjna.

Jak nie w pracy, to gdzie

Znakiem naszych czasów jest późniejsze zawieranie związków małżeńskich. Oraz fakt, że w pracy spędzamy coraz więcej czasu.

Ja My Oni „Jak pracować z sensem” (100069) z dnia 25.02.2013; Praca: utrapienia codzienne; s. 52
Reklama