Ryszarda Socha: – Co w bezrobociu jest dla człowieka najbardziej destrukcyjne, pomijając kwestię oczywistą – brak pieniędzy?
Dr Sylwiusz Retkowski: – Angielski psycholog Peter Warr uważa, iż w sensie psychologicznym dobrze funkcjonujemy wówczas, gdy w środowisku, w którym żyjemy i pracujemy, odnajdujemy pewne witaminy psychologiczne. Należy do nich m.in. poczucie kontroli nad otoczeniem i poczucie klarowności sytuacji. A także możliwość kontaktów z innymi ludźmi i rozwijanie posiadanych umiejętności. Utrata pracy zwykle oznacza dla człowieka niepewność i utratę kontroli nie tylko nad swoim życiem zawodowym, ale nad życiem w ogóle.
Dziś także pracujący żyją często w niepewności, bez poczucia wpływu na własny los. Część funkcjonuje niejako na pograniczu pracy i bezrobocia.
Właśnie Warr zwrócił uwagę, że paradoksalnie może istnieć zła praca i dobre bezrobocie. Złe mamy wtedy, kiedy w domu brak środków do życia, bo partner niewiele zarabia albo też jest bezrobotny. Dobre – gdy pieniędzy wystarcza, a przy tym bezrobotny umie spędzać czas w sposób, który daje mu poczucie sensu, np. ma hobby, jest wolontariuszem, może poświęcić więcej uwagi swoim małym dzieciom. Praca psychologicznie zła to taka, w której człowiek słabo zarabia, nie ma kontroli nad tym, co robi, nie jest szanowany, a wysoki poziom niepewności czyni jego sytuację zawodową i życiową zupełnie nieklarowną.
Kryzys gospodarczy sprawia, że przybywa bezrobocia, ale i gorszej pracy.
Przybywa osób pracujących na czas określony, na umowę o dzieło, zatrudnionych nieadekwatnie, czyli dużo poniżej posiadanych kwalifikacji albo za wynagrodzenie zbyt małe, żeby móc się utrzymać.